Witam wszystkich,
kilka dni temu zauważyłem na liściach stułbie..
Jedyną możliwą drogą jaką trafiły do zbiornika to mrożony pokarm dla ryb -póki co nie podam jakiej firmy ale powiem że z Sosnowca. Ostatnio kupiłem: ochotkę, larwę wodzienia, ikrę i serce indycze. Oprócz tego podaję również pokarmy suche i spirulinę.
Żywego pokarmu moje rybki nie widziały już kilka miesięcy
Karmiłem tymi pokarmami od ponad roku i nic się złego nie przytrafiło.
Do tej pory nie podawałem serca ale akurat to jako źródło stułbi można śmiało wykluczyć.
Przekopałem internet i jedyne co znalazłem to podniesienie temperatury - podniosłem z 24 do 29 oraz dodanie soli kuchennej. Ktoś w sieci podawał dawkę 1kg na 100 litrów wody - nie za dużo ?
Na tym forum ktoś wspomniał o zabawie z prądem a konkretniej uwalnianiem związków miedzi do wody - raczej odpada.
Czy są jakieś pewne metody walki z tym paskudztwem? Domyślam się że większa ryba tego spotkania z czułkami stułbi nie odczuje ale te mniejsze....
Do tej pory naliczyłem ich około 20 sztuk - są w sąsiedztwie miejsca gdzie zawsze podaję pokarm.
Wiem że ich mechaniczne usuwanie mija się z celem z uwagi na fantastyczne zdolności regeneracji - stąd jej łacińska nazwa - Hydra.
Pomóżcie forumowicze... pliz pliz.
Dodano:
=====================================
Doczytałem w sieci że w likwidacji doskonale się spisują ryby labiryntowe - przetestował ktoś?
Od pojawienia się nie zobserowałem przyrostu ilości. Temperaturę utrzymuję na 28 stopni, dodałem sporo soli (około 0,5kg na 200l wody). Wygląda na to że zaniknie samo.. ufff